Fläming Skate – rowerowo.

Basia rzuciła spontanicznie : w okolicy Jüterboga są pięknie przygotowane trasy dla jeżdżących na rolkach, co powiecie na rekreacyjne rowery , to tylko półtorej godziny pociągiem!.
Powiedzieliśmy: bardzo chętnie! I w sobotę pojechaliśmy do Jüterboga.

fot. MRZ

fot. MRZ

fot. WS

fot. WS

To najstarsze miasto w Brandenburgii, Ela wprowadziła nas w historię miasta, jego powiązanie z Martinem Lutrem i historią początków reformacji. Poprowadziła nas zobaczyć dobrze zachowany odcinek murów obronnych, cztery bramy miejskie (każda inna), piękny, zabytkowy ratusz. Biblioteka miejska przemyślnie urządzona w murach kościoła Mönschenkirche… wejście na więżę kościoła św. Mikołaja, ciekawe, ciekawe. Zdążyć to wszystko przed południem? – na rowerach to wszystko to była chwila.
Potem prowadzenie przejęła Basia. Pojechaliśmy trasą wśród pól, częściowo lasu, przez kilka małych miejscowości by zrobić późno obiadowy popas w Kloster Zinna. Koncert organowy w przyklasztornym kościele był tam nieoczekiwanym gratisem.

Pobrano z Fleaming-Skate.de

Pobrano z Fleaming-Skate.de

fot. BM

fot. BM

Nie obyło się bez przygód: dwa razy trzeba było poprawiać łańcuch na zębatkach i raz zmienić przebitą oponę, jedno kolano przez najbliższy tydzień będzie nieciekawie wyglądać przy krótkiej spódnicy… takie uroki rowerowej wycieczki.
RK4 zaliczone, nabraliśmy apetytu na pozostałe odcinki, szczególnie jeśli i tam dzikie wiśnie czerwienieją wzdłuż całej trasy!
/Dziewięć osób, 56km nie licząc ew. odcinków dojazdu w Berlinie, wszyscy doskonale dali rade!/
MRZ

Romantyczny ogród Pana Lenne.

Niedziela – 10.07.2016 – z cyklu „zielony Berlin” – wybraliśmy się, aby obejrzeć romantyczny, królewski ogród Pana Lenne.
Chciałem pokazać prawdziwą „perełkę” pośród budynków Uniwersytetu Technicznego na Dahlem. Mały, romantyczny ogród założony w 1824 przez architekta terenów zielonych, słynnego Petera Josepha Lenne. To piękne miejsce było po wojnie zabudowane obrzydliwymi barakami i dopiero od 2006 roku rozpoczęto urządzanie tego miejsca, jak za dawnych lat.

fot: MW

fot: MW


Spędziliśmy razem cudowne chwile pośród wielu kolorowych roślin.
Na zakończenie wypiliśmy wspólnie zimne piwo. Na kawę było zbyt gorąco w ten upalny dzień. Myślę, że jeszcze tam wrócimy. Było nas tym razem 35 osób.
JAW

Jazz na Alt Kladow.

03.07.16. Jezioro Gross Glienicke wcale nie jest takie wielkie jak by sugerowała nazwa. Kiedyś jego długością biegła granica między DDR i Berlinem zachodnim. Zaplanowaliśmy spacer dokoła na ok. 1.5h. Niestety Jezioro w połowie jest pozbawione swobodnego dostępu do brzegu. Mieszkańcy wykorzystują swoje prawo własności, grodząc swoje działeczki do samej wody, wielka strata dla wszystkich innych. Poszliśmy wiec kąpać się 1000 metrów dalej.. Jezioro Sacrower jest niewiele mniejsze, ale pozostawione bardziej dziko. W koło las, woda-szmaragd, temperatura wody – całkiem znośna. Na brzegu trochę ludzi i półdziki łabędź, nie można sobie życzyć nic więcej na słoneczną pauzę…
Po odpoczynku poszliśmy, według planu, do centrum, na Alt Kladow. Tam co roku, na początku lipca, na nabrzeżu jachtowym, z widokiem na Wansee, trzy dni można posłuchać Jazzu na żywo .

fot:MRZ

fot:MRZ

Była estrada i starsi panowie z zapałem nadający Jazzowe klimaty, były kiełbaski i inne przysmaki z grilla, piwo i miejscowy odpowiednik ‘kwasu’ i było mnóstwo ludzi. Byliśmy tez my, część która przyszła spacerowo z nad jeziora i kilka osób które przypłynęły tramwajem wodnym z drugiej strony Havel-i, z Wannsee . Nie każdy wie, że Berlin ma regularne linie wodnej komunikacji miejskiej (linie F) łączące nie odległe od siebie, lecz odcięte wodą, części miasta.
Mile spędzony czas, piękne tereny, świetna pogoda, zatankowane siły na cały przyszły tydzień.
MRZ