Turystyczny wyczyn.

fot. P.S

fot. P.S


Na samotne wędrówki w góry mogą wybierać się tylko doświadczeni i wytrenowani turyści.
W naszej grupie sa tacy koledzy.
7 dni samotnie w górach! Trasa z Obersdorfu w Niemczech przez pasmo Alp w Austrii do Vernagt we Włoszech. Razem 125 km. Najwyższy punkt wędrówki 3036 m najniższy 760 m. Łącznie 7916 m w górę i 7209 m w dół.
Tylko podziwiać!
Nie każdy dałby radę…
JAW.
fot. P.S

fot. P.S

Muzyczny koniec lata

/19-20.09.15/ Pożegnanie lata zorganizowaliśmy na terenie pięknych ogródków działkowych.
Była muzyka, tańce i świetnie zaopatrzony bufet. Nasze koleżanki przygotowały wiele kulinarnych wspaniałości. Takie spotkania to najlepsza okazja do integracji członków naszego klubu. Wszyscy byli bardzo zadowoleni z udanego wieczuru.
Już następnego dnia wybraliśmy się wspólnie do berlińskiego teatru muzycznego TIPI. Okazja była niezwykła. Ostatnie, pożegnalne przedstawienie słynnego musickalu Cabaret.
TIPI_Cabaret_BVG_print.inddBerlin lat 20-tych poprzedniego wieku. Muzyka, ludzie i polityka tamtych lat, to wszystko mogliśmy zobaczyć w wykonaniu świetnych artystów teatru TIPI, tuż obok współczesnej siedziby kanclerza Niemiec.
JAW

„Wesoła Łąka“ – słoneczna łąka.

13.10.15

Festyn polonijny latawce i piknik

fot.P.K


Piękna, słoneczna pogoda sprawiła, że festyn „Wesoła Łąka“ stał się miejscem spotkania wielu naszych rodaków mieszkających w Berlinie. Dzieci, młodzież i dorośli bawili się wspaniale.

Nasz klubowy punkt informacyjny był przez cały dzień oblegany. Rozdawaliśmy informatory o Polsce oraz kolorowe lizaki. Czytaliśmy dzieciom bajki. Prowadziliśmy konkursy wiedzy o Polsce i o Berlinie. Wzięło w nich udział 48 osób.

fot.IPR

fot.IPR


Zorganizowaliśmy również spacer po pięknych okolicach Lübars.
W konkursie latawcowym nasza klubowa koleżanka Isa, zajęła trzecie miejsce w kategorii: dorośli, latawce płaski i wykonane własnoręcznie. Gratulujemy!
Dla nas Wszystkich, był to miły, słoneczny, ale zarazem bardzo pracowity dzień, który zakończył się wspólną piwną biesiadą.
JAW

Małe miasteczko, nowe czasy.

W ostatni Weekend byliśmy w Gubinie lub w Guben, jak kto woli. Jedno miasteczko przedzielone rzeczką i bardzo dobrze, że nie ma już granic.

fot. A.K

fot. A.K

Po jednej stronie Polacy i Niemcy, po drugiej Niemcy i Polacy. W niemieckim Guben polskie zakłady azotowe, polskie kierownictwo i niemieccy pracownicy. W polskim Gubinie ciekawe zabytki /tylko częściowo odbudowane/ i dobre polskie restauracje. No i oczywiście Dom Turysty prowadzony przez miejski oddział PTTK.
Tak wygląda dzisiejsza Europa.
Strach nawet pomyśleć, jak można było kiedyś stracić życie, próbując przejść do drugiej części, właściwie tego samego miasta.
JAW